ANDY

Podróż w Andy była najbardziej spontaniczną decyzją, jaką udało mi się podjąć w ostatnim czasie. Pewnego listopadowego wieczora mój kolega Dominik, siedząc ze mną w przytulnej kafejce o nazwie SIESTA, oświadczył mi, że planuje podróż do Argentyny. Nie namyslając się długo, po 2 godzinach zdecydowałem się odbyć tą podróż z nim. Na stronie, oprócz zdjęć będzie kilka informacji, bo jeśli wybieracie się tam sami warto coś wiedzieć o tym rejonie, żeby odnaleźć się na tym południowo-amerykańskim kontynencie. Ja, szczerze mówiąc, na początku nie wiedziałem nic, ale byłem tam z Robertem Rozmusem (nie tym co śpiewa) - niesamowicie sympatycznym, doświadczonym i jak się okazało twardym, choć trochę "leniwym" facetem. Tyle wstępu żeby nie zanudzać Was zbytnio szczegółami.

WYLOT
Wybór sposobu dostania się do tego przepięknego zakątka świata jest i duży i mały. Mały, ponieważ tak czy inaczej trzeba skorzystać z usług lini lotniczej. Duży, ponieważ ilość połączeń i kombinacji jest spora. My lecieliśmy z Okęcia przez Mediolan do Buenos Aires. Wygodniej, choć drożej jest lecieć do Santiago w Chile. Spotykaliśmy też w górach ludzi lecących z przesiadką w Stanach.
 
 
 
Kliknij na zdjęcie
 
 
 
Dominik i nasz bagaż
Opakowanie bagaży w folie na pewno pomaga uchronić sprzęt przed skutkami wrzucenia go do lotniskowej kałuży przez spieszącego się na lunch włoskiego ładowniczego


BUENOS AIRES
Lądujemy w mieście rano. Od razu uderza w nas fala gorąca. Nie jest to zbyt miłe, jeśli celem zmniejszenia bagażu ubrało się na siebie kilka polarów i buty termiczne. Lotnisko w Buenos, jak na 9mln mieszkańców przystało, jest dosyć spore, ale miło zaskakuje sprawnością działania. Wcześniej w samolocie wypełnia się deklaracje celne (jesli posiada coś do oclenia) i wizowe. Reszta nie przedstawia juz problemów. Podróż z lotniska do centrum jest atrakcją samą w sobie. Wynajęcie taksówki z lotniska, choć kosztowne, pozwala ze szczegółami zapoznać się z tutejszymi przepisami drogowymi. Kilka zasad tutaj obowiązujących jest bardzo interesujących n.p. kierunkowskaz to tylko niepotrzebne urządzenie, chodnik może przydać się do ominięcia korków, jazda z rozbitą szybą należy do dobrego tonu, podobnie jak wymuszenie pierwszeństwa wszędzie, gdzie się tylko da. Pomimo zawrotnych prędkosci jak na miasto (140 km/h), nie spotkałem się z jakąś większą kraksą. Samo Buenos jest miastem ogromnym z wielopasmowymi ulicami. W każdym miejscu gdzie kręcą się turyści można w zasadzie płacić dolcami(przynajmniej tymi drobnymi). Choć próba wymiany dolarów w kantorze w Buenos kończy sie pytaniem o zameldowanie, można mówić ze mieszka sie w Sheratonie i po pokazaniu paszportu wymieni sie parę dolców, ale sprawa jest trochę dziwna. W czasie, kiedy ja tam byłem, 1 peso równał się w przybliżeniu 1 zł.
 
 
 
Buenos z samolotu
 
 
Ścisłe centrum Buenos
Kamienny Totem
 
Okolice Dworca Autobusowego.
Miasto nie należy do najczystszych miejsc na świecie, chociaż sam dworzec jest bardzo schludny
Dworzec zaskakuje swoją wielkością.
Zorganizowano tam ponad 70 stanowisk i 200 kas biletowych.
Autokary dalekobieżne mają miejsca do spania i wyżywienie.
Bramki na autostradzie dają obraz natężenia ruchu w tym miescie. Koszt paliwa około 1.5 zł za litr, gaz 60 gr.

MENDOZA
Cudowne miasto, zupełnie inne niż Buenos, inni ludzie, mniej zabiegani. Bardzo żałuję, że nie udało mi się dłużej go zwiedzać. Mendoza jest miastem, w którym można spędzić nie nudząc się całe tygodnie. Latem w każdy wieczór na placu Independencia można przyglądać się występom miejscowych artystów wszelkiej maści. Sam plac raczej przypomina bardziej nasze parki niż gołe miejskie place. W ogóle całe miasto jest bardzo zielone tak, że nie czuje sie dyskomfortu spowodowanego upałem. Mendoza jest położona u stóp Andów i to tu własnie załatwia się pozwolenie na wejście do Parku Narodowego Aconcagua. Tu można też zrobić zaopatrzenie na wyprawę. Jak już wspomniałem w każdy wieczór, mieszkańcy bawią się na tutejszych ulicach i placach, przy czym zamiast piwa pociągają ze swoich kunsztownie wykonanych naczyń Yerba Mate. Tutaj naprawdę ciężko znaleźć kogoś w stanie nietrzeźwym. Wszyscy są raczej przyjaźnie nastawieni. Jeśli poczujesz się głodny, zawsze możesz wejść do jednej z licznych restauracji, których specjalnoscią jest parrillada (kocioł z mięsem wszelkiego rodzaju). Życie w mieście tętni do późnych godzin nocnych. Matki z małymi dziećmi spędzają tu długie wieczory nawet do 2 w nocy. Żal opuszczać to miejsce....
  
 
Pierwszy widok na Andy
 
 
Wjeżdżamy do miasta
 
 
Hostel
 
 
Dominik odbiera swoj permit
 
 
Ulica w Mendozie
 
 
Wieczór na Placu Independencia
 
 
Boczna uliczka w centrum.
Prawie wszystkie są jednokierunkowe, dzięki temu nie ma korków
 
 
Degustacja tegorocznych winogron
 
 
Wszystkie uliczki w centrum wyłożone są kolorowymi płytkami.
Ale te dziury wokół drzew mają nieraz 1,5 m głębokosci i nie są zabezpieczone żadną kratą.
Można naprawdę nieźle wpaść.
 
 
 A to taka nasza Floriańska w Krakowie