O przylaszczkach słów kilka...



Hepatica, czyli przylaszczka jest rośliną, która wita wiosnę. Pąki ukazują się, gdy tylko roślina poczuje, że podnosi się temperatura powietrza i śnieg zaczyna się topić.

Znane są różne odmiany. Te najpopularniejsze należą do grupy Hepatica nobilis - przylaszczka pospolita. Często można je spotkać w naszych polskich lasach w odcieniach niebieskim, różowym czy białym. Inna europejska grupa występuje dość licznie w Pirenejach Hepatica nobilis var. pyrenaica - przylaszczka pirenejska, bardzo często rośliny mają piękne wzorzyste liście. Na uwagę zasługuje też cała gama przylaszczek siedmiogrodzkich - Hepatica transsylvanica, których ojczyzną jest Rumunia. Te mają z kolei duże kwiaty, dużo większe niż nasz rodzimy gatunek oraz omszone listki.

W naszej kolekcji znajduje się już kilkadziesiąt odmian japońskich oraz ich krzyżówek Hepatica nobilis var. japonica. I tu można spotkać różne formy kwiatów - od pojedynczych przez półpełne, z pięknymi ozdobnymi pręcikami i te, które mają już kilkadziesiąt płatków i tworzą formy pełne. Co roku zachwycają nas swoimi pięknymi kwiatami, co roku kępy są coraz większe i większe. A te największe mają po około 200 kwiatów.

Wiosna to cudowny czas, kiedy możemy je podziwiać, ale mamy też mnóstwo pracy związanej z krzyżowaniem, fotografowaniem, czyszczeniem roślin ze starych liści...

Często pytają Państwo, jak to jest z tymi przylaszczkami japońskimi, jakich warunków wymagają, czy zimują. Dlatego też postaram się w kilku słowach odpowiedzieć na te wątpliwości oraz zilustrować zdjęciami.

Przylaszczki japońskie mają takie same wymagania glebowe jak nasza rodzima przylaszczka, czyli lubią stanowiska cieniste lub półcieniste, niezbyt podmokłe, glebę przepuszczalną o odczynie zasadowym. Bardzo dobrze zimują w gruncie (wysadzone z donicy), wymagają jednak lekkiej okrywy. Taką okrywę każdy z Państwa - miłosników tego gatunku bez trudu może sam przygotować przed pierwszymi przymrozkami. A jak to zrobić, proszę spojrzeć na poniższe zdjęcia. Tu w tym miejscu przylaszczki japońskie rosną u nas od kilku sezonów i przetrwały nawet najgorszą zimę w 2012 roku.

Nasze poletko przykrywamy gałązkami iglastymi. Mogą być jodłowe, sosnowe lub świerkowe. Staramy się gałązki wbić lekko do ziemi tak, aby nie leżały bezpośrednio na roślinach. Powinny one tworzyć coś w rodzaju kopczyka.

Dokładamy kolejną warstwę gałązek

A gdy wszystko mamy już okryte zaciągamy włókninę przykładając paroma kamykami tak, aby wiatr jej nie porwał

Teraz pozostaje już tylko czekać na wiosnę...

A wiosną chodzimy i podglądamy, czy nasze skarby mają już pąki. Na ostatnich zdjęciach jest nasz zakątek przylaszczek japońskich po usunięciu okrywy. Tu rosną takie odmiany jak "Alba Plena", "Shizuka", "Tamamushi", czy krzyżówki japońskiego hodowcy Sakumy. Proszę zobaczyć, ile mają kwiatów! Przez klkanaście dni znowu nie będzie można oderwać od nich oczu. Pracy niewiele, koszty nieduże, a ile radości.